Dlaczego państwowa edukacja panuje na całym świecie? Jak się okazuje, rządy mają interes w tym, aby edukacja była państwowa. Nie dziwota. Lepiej dla państwa, gdy to państwo ma kontrolę nad edukacją. Pomyślcie, z jakimi konsekwencjami mierzyłyby się rządy, gdyby edukacja w państwach była prywatna.

Zdecentralizowane szkoły

Pierwszy problem jest taki, że edukacja jest zdecentralizowana. Póki edukacja jest państwowa, póty wystarczy decyzja jednej osoby lub grupy osób, aby w całym państwie zmieniły się treści nauczane w szkołach. Gdyby edukacja była zdecentralizowana, trzeba byłoby przekupić dziesiątki tysięcy dyrektorów, aby uczyli tego, czego państwo nakazuje. Jest to zadanie trudne, dlatego rządzący lubują się w państwowym szkolnictwie.

Niebezpieczeństwo autonomii

Autonomiczne szkoły mają to do siebie, że nauczają tego, czego chcą. Oczywiście mogą nauczać dowolnych głupot, ale jeśli ich oferta nie spotka się z aprobatą rynku, wówczas szkoła naraża się na bankructwo. Wobec tego szkoły uczą tego, czego chcą ludzie. Jeśli większość ludzi kształci się na programistów, to większość szkół będzie uczyła w tym kierunku.

Najgorszą jednak wizją dla rządów są szkoły, które uczą krytycznego myślenia, logiki czy stawania na swoim. Rządy nie znoszą buntów, dlatego wolą uczyć od młodego, że do kibla można iść za pozwoleniem, że spóźnianie się do szkoły to przestępstwo, że trzeba być dla wszystkich tolerancyjnym, że trzeba do nauczycieli mówić per pan/pani itd. To programuje w młodych ludziach poddańczość wobec władzy.

Podsumowanie

Nie dziwmy się zatem, że szkolnictwo państwowe jest wszechobecne na całym globie. To, że państwowe szkolnictwo jest wszędzie wcale nie oznacza, że jest to słuszne. Nie liczmy na to, że rządzący będą chcieli naszego dobra i oddadzą edukację w ręce rynku. W naszym systemie politycznym, najsensowniejszą drogą do obalenia państwowej oświaty jest strajk uczniowski. Wkrótce przyjdzie na to czas…