Przymus szkolny a władza rodzicielska
Świat bez przymusu szkolnego zdaje się być dla niektórych czymś ekscytującym, dla innych czymś przerażającym. Jednak kto właściwie w takim świecie ma decyzyjność w sprawie swojej edukacji: rodzic czy dziecko? Otóż przymus szkolny tak naprawdę nie jest przymusem nakładanym na dzieci tak, aby do szkoły uczęszczały. Przymus szkolny, to przymus nakładany na rodziców, aby ci posyłali swoje dzieci do szkoły.
Zatem znosząc przymus szkolny, znosimy przymus, aby rodzice posyłali swoje dzieci do szkoły. Zauważ, że zniesienie przymusu szkolnego nie oznacza zniesienia władzy rodzicielskiej nawet w zakresie edukacji dziecka. Zatem w świecie bez obowiązku szkolnego, to rodzic ma pełną decyzyjność o tym, czy pośle, czy zachęci, czy zmusi dziecko, aby chodziło do szkoły. Wtedy można zapytać, po cóż te reformy, które w istocie i tak pozostawią dzieci w niewoli?
Nie jest to takie proste. Rodzic rzeczywiście może zmusić dziecko do szkoły, ale to nie jest raczej dla niego korzystna opcja. Dziecko może się zbuntować i robić w szkole rodzicowi kłopoty bądź w ogóle nie słuchać o czym mowa na lekcjach. Sprawa jest tym bardziej poważniejsza, gdy dokładamy do tego prywatyzację szkół. Jeśli bowiem rodzic posyła dziecko do odpłatnej szkoły, z której dziecko nie korzysta, to właściwie rodzic traci pieniądze na tę szkołę.
To z kolei wpływa na to, że bezwzględny rodzic może zacząć mieć refleksje o tym, że dziecko nie chce chodzić do szkoły. Toteż wychodzi na to, że rodzic z dzieckiem muszą się porozumieć lub pójść na kompromis. Zauważ, że obecnie tego porozumienia nie musi być, bo to państwo zmusza rodziców, przez co nie mają oni na to wpływu, a dodatkowo przez to, że „szkoła jest darmowa”, nie jest im szkoda tych pieniędzy.