Kurs wartości dyplomów – fałszowanie świadectw w edukacji prywatnej

Opublikowane przez Kacper Borys

Dni temu kilka przyszło mi zauważyć pewien zarzut wobec prywatyzacji edukacji, który brzmiał mniej więcej tak: „Jeśli sprywatyzujemy szkolnictwo, to ojciec będzie mógł zaopatrzyć swego syna w zakupione, a zarazem fałszywe świadectwo ukończenia jakiejś szkoły, przez co tacy ludzie, będą mogli posiąść posadę niezasłużoną względem swych kompetencji”. Dzisiejszym wpisem postaram się sprostować oskarżenie.

Zatem w pierwszej kolejności należałoby zapytać, dlaczego niby zarzut powyższy tyczy się edukacji prywatnej? Przecież w szkołach państwowych proceder ten również zajść może. Jednakże oprócz tego, że manewr ten nie jest charakterystyczny dla prywatnego szkolnictwa, raczę dalszym wywodem unaocznić, jak wolny rynek – który wystąpić może jedynie po prywatyzacji szkolnictwa – skutecznie ten problem likwiduje.

Po pierwsze, należy sobie uzmysłowić, że prywatna szkoła funkcjonuje nie jako placówka czy urząd, ale jako firma. Jest to zwyczajna firma taka jak salon samochodowy, centrum handlowe tudzież fryzjer, przy czym świadczy ona usługi edukacyjne. Każda firma ma swoją markę. Dla przykładu pewna lokalna szkoła zwać się może Margaryna, a druga Aligator. Inne szkoły mogą być niejako siecią szkół, taką samą jak Żabka.

Chodzi o to, że szkoła ma swoją markę, która jest ileś warta. Wyobraźmy sobie, że uczeń skończywszy lokalną szkołę Margaryna, idzie do pracodawcy, który sprawdza jego dyplom. Pokazuje oczywiście dyplom z tej szkoły. Pracodawca dowiaduje się czegoś o tej szkole, np. opinii innych osób. Następnie zatrudnia tego ucznia, a jeśliby wykazywał on wysoki poziom kompetencji, wówczas pracodawca ten nabiera zaufania do tej szkoły, a konkretnie do marki Margaryna. Gdy pracodawca będzie zatrudniał kolejne osoby, będzie pamiętał, że osoby z dyplomem szkoły Margaryna, mają wysoki poziom kompetencji.

Teraz zaś załóżmy, że pracodawca, zatrudniwszy piątą osobę z tej szkoły, zauważa brak kompetencji pracownika. Pracownik ten w istocie wykupił świadectwo z tej szkoły. Wtenczas całe poważanie pracodawcy do marki Margaryna podupada. Przy kolejnych kandydatach mających dyplom ze szkoły Margaryna, będzie albo odrzucał kandydaturę albo nie będzie brał dyplomu tego pod uwagę. W ten sposób okazuje się, że na wolnym rynku nie opłaca się szkołom sprzedawać sfałszowanych świadectw, gdyż mogą bardzo łatwo stracić swoją renomę wśród pracodawców.

Gdy pracodawcy zapoznadzą się z tym, że szkoła nie poducza dostatecznie dobrze lub (co na to samo wychodzi) sprzedaje świadectwa. to wtedy pracodawcy będą albo nie przyjmować do swoich firm osób z tej szkoły albo płacić takim osobom mniej. Gdy to się nadarzy i zapoznadzą się również na tym potencjalni uczniowie tej szkoły, mogą wnet zrezygnować z zapisania się do tej szkoły wiedząc, że dyplom tej szkoły jest mało wart.

Wtedy szkoła, uśmierciwszy swoje źródło nowych uczniów naraża się na bankructwo, gdyż brak uczniów oznacza brak czesnych. Wyraziwszy wolę poprawy, szkoła może albo obniżyć czesne wiedząc, że jej dyplom nie jest wart wiele albo postanowić nie sprzedawać więcej sfałszowanych dyplomów i w ten sposób naprawić swą reputację u pracodawców. Choć jak mówią zaufanie trudno zdobyć, a bardzo łatwo stracić.

Tym bardziej się tyczy to wielkich sieci szkół. Na potrzeby tej analizy, stwórzmy sieć szkół o nazwie „Lingo”, które funkcjonują na zasadzie franczyzy. Jak się pierwotnie okazuje, szkoła odznacza się wysokim poziomem rzetelności nauczania. Wtedy oczywiście pracodawcy bardzo sobie cenią absolwentów tych szkół. Jednak po pewnym czasie, jedna ze szkół Lingo fałszuje świadectwo za przekupstwem jednego z uczniów. Gdy taki uczeń, posiąwszy etat w jednej z firm wykazuje swoją niekompetencję, natychmiast wartość dyplomu szkoły Lingo upada.

Choć mogła to zrobić bodaj jedna szkoła Lingo nie poinformowawszy zarządu centralnego, cała marka na tym traci. Wieść o incydencie może się nieść po forach przedsiębiorców czy po mediach. A jeśliby wyszedł na jaw sam proceder sfałszowania świadectwa, media miałyby o czym ględzić cały miesiąc, co by zdecydowanie unicestwiło markę. Wnet prezes Lingo może przeprosić i zaniechać procederu lub zbankrutować. Toteż finalnie jedynie uczciwe szkoły będą na rynku istniały.

Kacper Borys

Kategorie: Ideowe

0 0 polubienia
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wczytaj odpowiedzi
Zobacz wszystkie komentarze