Szkoła jako narzędzie polityczne

Opublikowane przez Kacper Borys

Szkoła – instytucja sama w sobie chwalebna. Jest to placówka, który uczy, koryguje, przystosowuje do życia, wychowuje i kształci. Problem się jednak pojawia, gdy ta placówka zaczyna być przymusowa i państwowa. Wówczas państwo, mając pełną kontrolę nad tym, czego dzieci muszą się uczyć, może wciskać młodzieży dowolną swoją propagandę i kształcić w nich dowolne postawy. Czy szkoła zatem jest narzędziem propagandowym państwa?

Nie bez powodu, ktoś powiedział, że „skoro etatyzm jest tak świetny, to po co go ustanawiać przymusowym?”. Rzeczywiście: skoro nauka o pantofelkach, stolicach świata oraz ruchu wahadłowym jest tak potrzebna, to czemu państwu zależy na tym, aby ta nauka była przymusowa. Przecież, gdyby rzeczywiście owe zagadnienia były tak potrzebne do życia, to ludzie sami by się ich uczyli pod wpływem myśli o większych zarobkach w przyszłości.

Kto chce, niechaj sobie wierzy, że państwo dba o naszą edukację i o naszą przyszłość. Ja natomiast mam inną teorię. Teoria zaś taka, że szkoła przymusowa pozwala państwu, a konkretniej partii rządzącej, wciskać młodym ludziom swą propagandę, która może nakierować ich na konkretny wybór polityczny w przyszłości oraz że taka szkoła może uczyć młodzież konkretnych postaw. Mając nad tym kontrolę, partia rządząca może wzbudzać w młodych ludziach pewne polityczne sympatie oraz bierne postawy.

Najbardziej mi na myśl przychodzi postawa konformizmu. Postaw się w sytuacji prezesa partii rządzącej. Myślisz, jak tu sprawić, aby ludzie byli posłuszni i nie wzniecali rozruchów. Później mówisz: „Wiem! Ustanówmy przymusową szkołę, w której za posłuszeństwo będzie się wynagradzanym, a za nieposłuszeństwo karconym”. I cyk, problem rozwiązany. Ta anegdota pokazuje, jak władzy jest na rękę, aby szkoła była przymusowa i aby to państwo miało nad nią kontrolę. Adolf Hitler też zechciał wprowadzić przymus szkolny w III Rzeszy w 1938 r., Józef Stalin zaś zrobił to w ZSRR w roku 1930, a Deng Xiaoping w Chinach wprowadził ów przymus w 1986 r.

Teraz apeluję do wszystkich polskich libertarian. Możemy prywatyzować służbę zdrowia, możemy prywatyzować ZUS, ale nic tak nie da napędu do zmian, jak całkowity rozdział szkolnictwa od państwa w Polsce. W służbie zdrowia i w ZUSie gra o życie ludzi, a w edukacji gra o umysły młodych ludzi. Gra o umysły tych, co będą zmieniać świat. Możemy albo wyprodukować konformistycznych niewolników, którzy będą kontynuować ten system, albo pokolenie ludzi odciążonych socjalistycznym myśleniem i skorych do buntu w razie potrzeby.

Kacper Borys

Kategorie: Ideowe

0 0 polubienia
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wczytaj odpowiedzi
Zobacz wszystkie komentarze