Subwencja do kibla dzieci nie usidla
Doprawdy śmieszne się to może wydawać, ale rzeczywiście lepsze dla polskiej gospodarki byłoby wsadzenie całej subwencji oświatowej do kibla, aniżeli wydatkowanie tej subwencji na tzw. „edukację publiczną”. Zaiste, na edukację w roku 2021 wydaliśmy prawie 98 miliardów złotych! A ta subwencja z roku na rok wzrasta o około 5 mld zł. Są to niebotyczne sumy, które pochodzą z… naszych ciężko wypracowanych pieniędzy.
Edukacja państwowa jest finansowana z przymusowo zabranych ludziom pieniędzy w postaci podatków. Z zasady ten system finansowania edukacji jest mniej efektywny, niż gdyby ludzie sami sobie finansowali edukację z własnych środków. Trzeba bowiem opłacić stertę urzędników i urzędów, które nie są potrzebne w przypadku modelu prywatnego szkolnictwa.
Hasło zawarte w tytule jest chwytne, ale ma jak najbardziej podstawy merytoryczne. Co bowiem by było, gdyby zamiast te 98 mld zł przeznaczać na szkoły, włożyć by do kibla i spuścić? Wówczas w obiegu byłoby o 98 mld zł mniej, a co za tym idzie albo inflacja by się zmniejszyła albo byśmy mieli deflację (zakładając, że NBP nie dodrukowałby nowych pieniędzy). Generalnie w polskiej gospodarce zniknęłaby 1/20 pieniądza, więc siłą rzeczy polski złoty zyskiwałby na wartości.