Płaska Ziemia w autonomicznych szkołach

Opublikowane przez Kacper Borys

Jako inicjatywa SUSSEN postulujemy całkowicie autonomiczne szkolnictwo, tzn. bez odgórnej podstawy programowej, bez odgórnych wymagań kwalifikacyjnych dla nauczycieli i bez jakichkolwiek innych regulacji, m.in. tych, które reguluje Karta Nauczyciela. Słusznie zarzucić można, że po takiej reformie, w której szkoła będzie miała pełną dowolność, będzie mogła również w swoim programie zawrzeć różne fałszywe nauki, m.in. o płaskiej Ziemi. Czy jest to koszt wolności w edukacji, czy może jej atut?

Zacznę od tego, że nie jestem pewien, iż Ziemia nie jest płaska, bo nigdy w temat się nie zgłębiałem, ale wystarcza mi to, że prawie cała ludzkość uważa, że Ziemia jest kulą i nie przebił się do mnie nigdy przekaz ni z telewizji, ni z internetu jakiegoś naukowca, który mówiłby, że Ziemia jest płaska. Zdaję sobie z tego sprawę, że płaskoziemcy to margines ludzkości, dlatego nie sądzę, że cały świat byłby w takim potężnym błędzie, który na dodatek nie jest polityczny.

Jednak odpowiadając na zarzut: jeśli płaskoziemców w Polsce jest mało, to na płaskoziemskie szkoły będzie mały popyt, a więc tych szkół mało powstanie. Oprócz tego, że tych szkół będzie mało, to będą mocno wystawiały się one na ośmieszenie ze strony społeczeństwa bądź krytykę ze strony naukowców czy jakichś instytutów naukowych. Dodatkowo wzbudzają one ostracyzm społeczny, co zagraża ich zyskom.

Zauważ, jak taka szkoła – a przyjmujemy dodatkowo, że jest ich niewiele – naraża się na bankructwo. Przecież szkoły raczej nie mają uczyć tylko o tym, jaki kształt ma Ziemia, ale też innych przedmiotów. Tak więc mimo, iż taka szkoła uczyć może bardzo rzetelnie i jakościowo innych przedmiotów, to przez wprowadzenie do programu nauki o płaskiej Ziemi, zniechęca klientów również do tych rzetelnych przedmiotów.

Jeśli jednak szkoła przetrwa te rynkowe prześladowania i ostoi się na rynku, to co nam do tego, że taka szkoła istnieje? Czy grozi to nam lub naszym dzieciom? Przecież zlikwidowawszy przymus szkolny – co postulujemy – nikt nie będzie miał obowiązku posyłać swoje dziecko do tamtej szkoły. A poza tym, warto się czasem pośmiać z baranów. Pozostawiwszy takie szkoły, mamy za darmo kabaret.

Teraz postawmy się w roli rodzica, który posyła dziecko do płaskoziemskiej szkoły. Czy nie wydaje Ci się to stratą pieniędzy? Co z tego, że dziecko będzie wiedziało, że Ziemia jest płaska, jak ta wiedza nie ma wartości na rynku? Rodzicom bowiem się nie opłaca wysyłać dzieci do szkół, które nie dają lepszej pracy w przyszłości.

A tak właściwie, to kto miałby wyznaczać, co jest fałszywą nauką, a co nie? Mamy już skutki tego, co mamy w programie, jak minister o tym decyduje. Choć uważam, że prawda jest jedna, to nie powinno się wprowadzać jej przymusowo do szkół, bo ta prawda obrzydzi się ludziom. Jeśli chodzi o niszowe poglądy, to ja np. jestem kreacjonistą, ale mam głęboko w rowie międzypośladkowym, że jakieś szkoły, a nawet większość, miałyby uczyć teorii ewolucji. Niepokojące jest jednak to, że program, który pewne dogmaty przyjmuje, jest jednolity i przymusowy dla wszystkich na całą Polskę.

Kacper Borys

Kategorie: Ideowe

0 0 polubienia
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wczytaj odpowiedzi
Zobacz wszystkie komentarze