Kto ma decydować o szkole – dziecko czy rodzic?

Opublikowane przez Kacper Borys

Jak wiadomo, SUSSEN jawnie postuluje zniesienie obowiązku szkolnego. Jednak czy w takim razie postulujemy, ażeby to dzieci decydowały o tym, czy pójdą do szkoły? W dzisiejszym artykule wyjaśnię tę sprawę oraz podam argumenty przemawiające za naszym stanowiskiem.

Obowiązek szkolny w istocie nie jest przymusem nakładanym na uczniów, żeby do szkoły uczęszczali, a raczej na rodziców, aby posyłali oni swoje dzieci do szkoły. Tak więc obowiązek szkolny tyczy się wyłącznie rodziców, a nie młodzieży. Toteż w skrócie odpowiedziałem, jakie jest nasze stanowisko w tej sprawie. Mimo, że niektórzy u nas w inicjatywie prywatnie mogą popierać zniesienie władzy rodzicielskiej, to jednak w ramach inicjatywy SUSSEN, tym się nie zajmujemy.

W teorii więc rodzic będzie miał całkowity wpływ na to, gdzie dziecko pójdzie do szkoły. Niektórzy rodzice mogą oddać dzieciom pełną decyzyjność w tej sprawie, a inni mogą się naradzać swoich dzieci, sami wprawdzie podejmując decyzję. Pozostaje jednak również pewna grupa autorytarnych rodziców, którzy mogą przymusić swoje dzieci do jakiejkolwiek szkoły, a ich decyzja wyda się być święta. Jednak prywatyzacja edukacji skutecznie broni się przed takimi autorytarnymi rodzicami – oto dlaczego:

Prywatyzując szkolnictwo nadajemy jej głównie charakter odpłatny. Toteż szkoły nie są opłacane z góry przez państwo, a przez rodziców oddolnie. Rodzice decydują o tym, jaką kwotę przeznaczają na edukację swojego dziecka. Zatem przyjmijmy, że pewien autorytarny rodzic zarządza, że jego dziecko – Marcin – pójdzie do szkoły kulinarnej.

Od dziecka było widać u Marcina tendencje artystyczne. Uwielbiał malować, rysować, czy grać na gitarze, a wtem jego rodzic obliguje go do skończenia szkoły kulinarnej, przy czym gotować nigdy nie lubił, ni chciał, ni umiał. Toteż Marcin zdecydował się wykorzystać fakt, iż rodzic jego opłaca mu tę szkołę równowartością 400 złotych miesięcznie.

W pierwszym tygodniu Marcin zaczął na lekcjach odmawiać posłuszeństwa oraz nauki. W tym czasie malował sobie rysunki. Mimo, że rodzic dowiedziawszy się o nieposłuszeństwie Marcina, skarcił go, Marcin i tak zadecydował robić swoje, przyjmując coraz bardziej radykalne nastawienie. Minęły trzy tygodnie, a Marcin w ciągu dalszym nic nie robił na lekcjach, a nawet posądzono go o zakłócanie porządku niektórych lekcji. Wówczas pojawiają się dwie opcje:

  1. Rodzic zobaczywszy, że Marcin lekceważy opłacaną edukację, postanawia wypisać Marcina ze szkoły, tym samym nie tracąc więcej pieniędzy. Rodzic więc zostaje zmuszony, przynajmniej w jakimś stopniu, skonsultować z Marcinem jego dalszą drogę edukacji. Jeśli rodzic wyśle Marcina do szkoły, którą ten sobie upodobał, wówczas taki bunt nie będzie miał miejsca po raz kolejny.
  2. Dyrektor szkoły zauważywszy destruktywne dla dobra szkoły zachowanie Marcina, wywali go ze szkoły. Dyrektor prywatnej szkoły nie może sobie pozwolić na to, aby jeden uczeń (mimo, że płaci czesne) przeszkadzał innym uczniom w ich edukacji. Wówczas szkoła by się naraziła na utratę np. 5 uczniów, których rodzice mogą stwierdzić, że poziom w tej szkole się obniżył przez Marcina, a tak wywali tylko jednego ucznia.

Zatem nieobowiązkowość edukacji wraz z prywatyzacją sprawi, że rodzice będą mogli decydować o drodze rozwoju dziecka, jednak dzieci również będą miały wpływ na swoją edukację. Jednak teraz, gdy panuje przymus edukacji, ani rodzic, ani dziecko nie mają większego wpływu na drogę rozwoju dziecka.

Kacper Borys

Kategorie: Ideowe

0 0 polubienia
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wczytaj odpowiedzi
Zobacz wszystkie komentarze