Koszty komparatywne

Opublikowane przez Kacper Borys

Zdarza się, że ludzie mają pozytywny stosunek do szkoły przymusowej, ponieważ „szkoła nauczyła ich…” i tu cokolwiek można dopisać. Sam przecież dzięki szkole nauczyłem się trochę angielskiego, matematyki w jakimś stopniu czy innego rodzaju wiedzy. Czy jednak jest to argument za przymusowym szkolnictwem? Dzisiaj dowiemy się, czym są koszty komparatywne i jakie mają one znaczenie dla naszego pytania.

Aby obalić ten argument i wykazać jego bezpodstawność wystarczy wyobrazić sobie pewne wyrażenie matematyczne. Oto ono: s/c < n/c, gdzie s – wiedza szkolna; n – nauka, gdyby nie szkoła; c – czas na to przeznaczony. W skrócie, należy sobie odpowiedzieć:

  1. Ile czasu przeznaczyłem na szkołę?
  2. Ile wiedzy zdobyłem podczas nauki szkolnej?
  3. Ile wiedzy bym zdobył, gdybym nie chodził do szkoły w ciągu tego czasu, który przeznaczyłem na szkołę?

Przyjmijmy zatem przykładowo, że na szkołę łącznie przeznaczyłem 100 godzin. Podczas tych 100 godzin nauczyłem się twierdzenia Pitagorasa oraz 20 słów angielskich. Gdybym jednak nie chodził do szkoły i nie uczestniczyłbym w nieefektywnych lekcjach, przez te 100 godzin zdobyłbym wiedzę typu: jak naprawić rower, jak powstają huragany, jak robić salto, jak komponować muzykę w programie Ableton oraz dodatkowo poznałbym 50 słów po francusku.

I wiadomo, że są to gdybania, dlatego sami osądźcie, czy w szkole nauczyliście się więcej aniżeli nauczylibyście się bez niej. Wszystko bowiem sprowadza się do tego, czy szkoła jest efektywna, a przymusowa szkoła z natury musi być mniej efektywna, niż gdyby była pozbawiona swojego przymusowego charakteru. To dlatego, że przymus szkolny obniża jakość lekcji. Oto ciąg przyczynowo skutkowy dlaczego tak się dzieje:

  1. Przymus szkolny obejmuje ludzi, którzy chcą i którzy nie chcą chodzić do szkoły
  2. Przymus szkolny obejmuje ludzi, którzy mają różny potencjał do nauki konkretnych przedmiotów
  3. Lekcja (przykładowo przyrody) obejmuje osoby, które chcą się uczyć przyrody, które nie chcą się uczyć przyrody, które lubią przyrodę i dobrze ją przyswajają oraz tych, którzy jej nie lubią i mają z nią trudności
  4. Pewna grupka rebeliantów przeszkadza na lekcji, przez co nauczyciel musi tracić czas na uspokajanie i opanowywanie klasy
  5. Na tych, którzy mają trudności z przyrodą, nauczyciel musi przeznaczać więcej czasu, aniżeli na tych zdolnych
  6. W tym czasie zdolni uczniowie tracą czas, bo poziom lekcji obniżają niezdolni

Jeśli ktoś na tyle słabo wykorzystałby swój czas na naukę, iżby wiedza szkolna przewyższała tę potencjalną pozaszkolną, to wówczas szkoła rzeczywiście miała sens. Nie jest to jednak przesłanka ku temu, aby szkoła była przymusowa. Oddajmy bowiem odpowiedzialność za edukację rodzicom i ich dzieciom. Jasne, znajdą się mędrcy, którzy postanowią bez żadnej wiedzy wejść na rynek pracy, ale nie wróżę takim dobrze płatnego stanowiska.

Mamy do wyboru albo świat, w którym jest przymus szkolny i ratujemy osoby nieświadome przed ich głupotą polegającą na niechęci do zdobycia wiedzy czy jakichś kompetencji albo świat bez przymusu szkolnego, w którym tacy ludzie się znajdą, ale nie będą oni obniżali jakości edukacji w szkołach. I słusznie: kto chce się uczyć, niech się nie uczy z osobami, które nie chcą się uczyć, bo ci obniżają poziom.

Kacper Borys

Kategorie: Ideowe

0 0 polubienia
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wczytaj odpowiedzi
Zobacz wszystkie komentarze