Fałszywa historia w autonomicznych szkołach

Opublikowane przez Kacper Borys

Nauczanie fałszywej historii w prywatnych szkołach wydaje się być argumentem przeciwko autonomizacji szkolnictwa, tj. zniesieniu podstawy programowej tak, ażeby szkoły same decydowały, czego nauczają. Dzisiaj pochylimy się nad tym argumentem.

Po pierwsze należy zauważyć, że historia choć może być fałszywa (tj. taka, która naucza fałszywych informacji), to jednak nie może być nigdy obiektywna. Należy przeto oddzielić te dwie natury. Krótko powiedziawszy: sama selekcja faktów jest już dużą manipulacją. Jedno dziecko możemy nauczyć o Hitlerze i jego zbrodniczych czynach nie powiedziawszy w ogóle o ZSRR. Drugie zaś – o Stalinie, nie wspomniawszy o III Rzeszy. Przeto czy obojga będą mieli ten sam ogląd na II wojnę światową? Przecież obojgu były wyłożone fakty. Tak więc słusznym by było, ażeby powstawały różne szkoły historyczne o różnych interpretacjach. W ten sposób dzieci będą mogły debatować o historii z szeregiem argumentów, a to zapewne doprowadzi ich do prawdy.

Jak jednak należy potraktować opinię powszechnie uważaną za szkodliwą typu „holocaust był słuszny” czy wprost fałszywą historię typu: „Hitler był obrońcą Żydów”? W pierwszym przypadku winno się zważyć, iż skoro opinia „holocaust był słuszny” jest powszechnie uważana za szkodliwą, to kto w takim razie posłałby dziecko do takiej szkoły? Takie szkoły by szybko upadły, bo nie miałby klientów. Jeśli jednak znaleźliby się jacyś fanatyczni entuzjaści holocaustu, to opinia publiczna szybko by zrugała tę szkołę bądź rodziców posyłających swe dzieci do tej szkoły.

A co jeśli szkoły zaczęłyby nauczać fałszywej historii? Jeśli byłaby to informacja wyraziście sprzeczna z obecnym stanem wiedzy, to szkoła narażałaby się, jak w poprzednim przypadku, na zniewagi ze strony społeczności. Jeśli jednak byłaby to informacja fałszywa, lecz nie w pełni objawiona społeczeństwu, to w takim przypadku obalać te teorie mogą historycy bądź instytuty historyczne. Tak naprawdę publiczna szkoła nie jest żadnym gwarantem prawdziwej historii, a już na pewno nie jest gwarantem obiektywnej historii.

Publiczne szkolnictwo, a uściślając, jednolita podstawa programowa, gwarantuje nam jedynie tyle, że poglądy historyczne wyznawane przez ministra edukacji, które ten następnie wprowadził do podstawy, będą konsekwentnie wykładane we wszystkich szkołach na terenie Polski. Czy to może być słuszne? Bynajmniej nie sprawiedliwe. Rodzice mają różne poglądy. Choć wiadomo, że my wszyscy wiemy najlepiej, co jest prawdą, to dlaczego uznawszy swój pogląd za najwłaściwszy nie pozwolimy innym wyznawać inne poglądy, a swoje dziecko posłać do tej odpowiadającej nam poglądowo? Prawda się obroni, zaś fałsz potrzebuje asysty przymusu.

Kacper Borys

Kategorie: Ideowe

0 0 polubienia
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wczytaj odpowiedzi
Zobacz wszystkie komentarze