Ekonomiczne skutki Karty Nauczyciela

Opublikowane przez Kacper Borys

Karta Nauczyciela to akt prawny obowiązujący m.in. nauczycieli, wychowawców czy pracowników pedagogicznych pracujących w placówkach oświatowych. Ustawa ta reguluje m.in. obowiązki nauczyciela, warunki pracy, wynagrodzenia nauczycieli czy wymagania kwalifikacyjne. W niniejszym artykule przedstawię moją analizę dot. Karty Nauczyciela i jej szkodliwego wpływu na szkolnictwo.

Żeby było jasne, KAŻDA regulacja źle wpływa na szkolnictwo, natomiast dzisiaj się przyjrzę jednemu konkretnemu fragmentowi z Karty Nauczyciela. Mam na myśli art. 9 ust. 1, który reguluje wymagania kwalifikacyjne nauczycieli. Brzmi on następująco: “Stanowisko nauczyciela może zajmować osoba, która:
1) posiada wyższe wykształcenie z odpowiednim przygotowaniem pedagogicznym lub ukończyła zakład kształcenia nauczycieli i podejmuje pracę na stanowisku, do którego są to wystarczające kwalifikacje;
2) przestrzega podstawowych zasad moralnych;
3) spełnia warunki zdrowotne niezbędne do wykonywania zawodu.”

Nie którzy widzą w tym zdroworozsądkowy przepis, że nauczycielami mogą być jedynie osoby wykształcone. Ja natomiast widzę w tym przepisie potężną zagładę szkolnictwa. Nie chodzi mi o wykształcenie. Nie wnikam w to, czy wykształcenie się przyda w pracy czy nie. Chodzi o coś innego. Mianowicie przepis ten drastycznie ogranicza podaż nauczycieli. To znaczy, że gdyby nauczycielem mógł zostać każdy (niezależnie od wykształcenia), to podaż nauczycieli byłaby większa. Tak więc ten przepis prowadzi do niedoboru nauczycieli w szkołach.

Dodatkowo dochodzi do tego stymulowanie popytu. Jak tłumaczyłem w innym artykule – obowiązek szkolny jest ustawowo nałożonym 100-procentowym popytem na usługi edukacyjne. Więcej w tym artykule: https://sussen.pl/przymus-szkolny-jako-gwarancja-popytu/. Tak więc dochodzi do tego, że podwyższamy popyt na usługi edukacyjne jednocześnie ograniczając podaż nauczycieli, czyli osób świadczących te usługi. To musi prowadzić do braku nauczycieli w szkołach.

Co by się zadziało jednak, gdyby po pierwsze znieść prawnie przymus szkolny, a po drugie znieść wymagania kwalifikacyjne dla nauczycieli? Otóż popyt by wrócił na swoje naturalne tory i by zmalał. Podaż nauczycieli jednak by się zwiększyła. To by sprawiło, że jakość edukacji by drastycznie wzrosła, ponieważ przypadałoby mniej uczniów na nauczyciela.

Przykładowo, jeśli teraz na jednego nauczyciela przypada 10 uczniów, to po zniesieniu przymusu szkolnego (zaniżeniu popytu na usługi edukacyjne) oraz zniesieniu wymagań kwalifikacyjnych nauczycieli (podwyższeniu podaży nauczycieli), na jednego nauczyciela będzie przypadało np. 5 uczniów, choć niekoniecznie musi się tak stać. Jednakże brak przymusu szkolnego sprawia, że uczniowie chodzą do szkół (lub w ogóle nie chodzą), w których na ogół chcą się uczyć, więc jakość musi pójść do góry.

Krytycy mogą zaznaczyć, że przecież gdyby nie wymagania kwalifikacyjne nauczycieli, to dzieci by uczyły imbecyle. Jest to nieprawda. Tak na prawdę, to wymagania kwalifikacyjne są iluzją. One nie gwarantują nam jakości nauczania. Jednak to, co nam gwarantuje jakość nauczania, to wolny rynek. Jeśli poślesz swoje dziecko do szkoły, w którym takowe imbecyle będą uczyły Twoje dziecko, to po prostu zrezygnujesz z tej szkoły. Jeśli tak postąpią inni rodzice, szkoła nie będzie miała w końcu środków na utrzymanie się i zbankrutuje.

Kacper Borys

(Jeśli chcecie, abym przeanalizował jakiś inny artykuł z Karty Nauczyciela, dajcie znać w komentarzu.)

Kategorie: Ideowe

5 1 polubienie
Subskrybuj
Powiadom o

2 komentarzy
Wczytaj odpowiedzi
Zobacz wszystkie komentarze
Mariusz
1 rok temu

Mam na imię Mariusz rocznik 87 pamiętam mieliśmy agresywnego nauczyciela od WF który bił za nie posłuszeństwo w kantorku linijką to jest jakaś porażka jaką na mam traumę
ze moi koledzy dostawali za nic na początku XXIw
mieliśmy też nauczycielkę która jej zachowanie nie świadczyło ze jest nauczycielem tylko
nie mogę tego słowa tu określać ale sami się domyślicie jej styl ubierania o tym świadczył

Amanda
Odpowiedz  Mariusz
1 rok temu

Głupiś był, to Cię lał 🙂 I nadal chyba nic się nie zmieniło…